Czas naszego pobytu dobiega końca, trzeba więc zrobić zapasy do kraju. Śledzimy niepokojące wiadomości z Polski i zastanawiamy się, czy wracać czy przedłużyć nasz pobyt tu. Kiedy wyjeżdżaliśmy z kraju, temat koronawirusa był jedną z wiadomości a teraz wszystkie nagłówki krzyczą o nowych statystykach zachorowań, zwłaszcza we Włoszech. Podobno maseczki są nie do kupienia, dlatego jedziemy do apteki po zapas. Okazuje się, że kolejka jest ogromna, a cena maseczki wartej ok 2 zł wzrosła dziesięciokrotnie. Turyści kupują, także żele antybakteryjne, o ktore pytaliśmy od tygodnia i nigdzie nie było.
Turyści zaopatrują się, bo wybierają się w dalszą podróż, do Delhi, dlatego, jak tłumaczy jedną z klientek, maseczka spełni też funkcję antysmogowa.
W Indiach w czasie naszego marcowego pobytu, tematu zachorowań nie było. W kraju będącym subkontynentem chorych w granicach 30-40 osób. Hindusi nieufnie spoglądali na Europejczyków, zwłaszcza nowe twarze, które dopiero co z plecakami czy walizkami przybywali do Palolem. My zaczęliśmy się martwić czy w ogóle nasz lot będzie. Dzwoniliśmy do Rainbow Tours, skąd mieliśmy czarter i wszystko miało się odbyć zgodnie z planem. Nie wszystkim udało się wrócić. Pakowaliśmy walizki, ale nie mieliśmy 100% pewności, czy ten powrót do kraju będzie. Na fly4free.pl kolejni forumowicze pisali o tym, że do Polski wrócić nie mogą, chyba że kupią bilet. My na szczęście mieliśmy czarter, więc było OK.
Nasz host, Ibrahim zaproponowal nam przedłużenie pobytu, ale z lekkim smutkiem, odmówiliśmy. Trudno, czas do domu, choć ten dom, Polska, jest w stanie epidemii. Załoga miała maseczki, nie mieliśmy posiłku, tzn. było mniej niż zwykle. Ani ciepłych napojów, duty free też odwołano. Ale dolecieliśmy do Warszawy, dzięki Bogu. Gdybyśmy mieli powrót dwa tygodnie później, utknelibysmy w Indiach na dobre. Cieszyć się czy plakac? JA BYM NIE PLAKALA